czwartek, 9 stycznia 2014

Prolog

Każdego na świecie czeka prawdziwa miłość, ale przychodzi czas, kiedy trzeba przejść przez piekło, aby znaleźć tego jedynego. W końcu miłość zwycięży wszystko. 

- H. D. W. 


Każdy mięsień w moim ciele krzyczał z bólu. Wszystko co chciałam zrobić, to pozbycie się tego brudu, który okrył mnie od stóp do głów. Kiedy weszłam do domu, starałam się aby matka lub siostra nie usłyszały mojego płaczu. Z każdym krokiem czułam się, jakbym szła po ciasnej linie. Potknęłam się idąc po schodach, zrzucając przy tym kilka zdjęć. Dziękowałam Bogu, że na schodach był dywan, nie musiałam przynajmniej znosić odgłosów tłuczonego się szkła. Gdy doszłam do końca schodów, pomyślałam jak do cholery mam dostać się do bezpiecznej przystani nazywaną moim pokojem.

Moje słabe nogi drżały na każdym kroku, czułam że chcą poddać się w każdej chwili. Jedynym możliwym sposobem bym mogła dotrzeć na górę było czołganie się lub siedzenie na tyłku i wciąganie się w górę. Wybrałam drugą opcję, modląc się, że wszystkie późne wieczory na siłowni się opłaciły. Po paru minutach piekła byłam już na szczycie schodów. Spojrzałam w dół i pomyślałem, że jeden "przypadkowy skok" i mój ból i wszystko inne się skończy. Jeden skok i nie będę musiała patrzeć już na te wszystkie twarze, spojrzenia i przerażające słowa. Mała łza spłynęła po moim policzku. Odwróciłam się aby spojrzeć na zdjęcie mojej obecnie rozbitej rodziny. Zdjęcie pomogło mi odgonić moje myśli samobójcze. Jak mogłabym zostawić moją mamę, siostrę oraz brata w takich chwilach? Moja rodzina jest teraz naprawdę w złym stanie, to byłby wielki cios dla osób które naprawdę kocham.

Odwracając się od schodów udałam się do mojego pokoju. Gdy tylko dotarłam do drzwi szarpnęłam za klamkę. Moje nogi były wystarczająco silne by wstać, ale nie aż tyle by przejść kolejną mile. Zamknęłam drzwi za sobą i powoli poszłam do mojej łazienki. Myślałam, że jestem na tyle silna, aby spojrzeć na swoje odbicie w lustrze, ale źle myślałam. Patrząc w lustro, ujrzałam kogoś kto w ogóle nie był do mnie podobny. Moje jasnobrązowe faliste włosy wyglądały jakby przeleciał przez nie huragan liści. Moje ciemnoniebieskie oczy były zaczerwienione, a moja twarz była pokryta drobnymi zadrapaniami ze wszystkich gałęzi, które zaatakowały mnie w ciemniej, chłodnej nocy.
Z boku na czole miałam średniej wielkości ranę, która powstała prawdopodobnie kiedy spadłam ze wzgórza w pobliżu domu, spojrzałam na suchą krew pochodzącą z mojego nosa i wargi, która powstała gdy jego pięść spotkała moją twarz. Brud pokrywał każdy centymetr mojego ciała. Brud był w moich włosach, paznokciach, na twarzy, rękach i nogach.

W końcu zdecydowałam się odwrócić. Moje własne odbicie mnie przestraszyło. Zdjęłam mój obdarty biały top, moje wilgotne niebieskie szorty i moją brudną bieliznę i rzuciłam je na bok. Podeszłam do prysznica i ustawiłam wodę na pełną parę. Usiadłam na chłodne płytki i spojrzałam na swoje brudy, które stopniowo zmywały się z mojego ciała. Moja skóra zaczęła robić się czerwona od gorącej wody. Chwytając moją gąbkę, zaczęłam szorować każdy centymetr mojego ciała. Spojrzałam na moje nogi i ujrzałam krew oraz suchą trawę. Czyściłam spód moich stóp, dopóki nie był nieskazitelnie czysty.
Spojrzałam na moje nogi i ujrzałam małe zadrapania po tym jak upadłam tyle razy. Moja gąbka usunęła każdy kawałek brudu. Po tym jak wyszorowałam każdy kawałek mojego ciała, chwyciłam za szampon i zaczęłam myć włosy, zobaczyłam w nich małe części szkła, liście i drobne kawałki gałęzi. Trzydzieści minut siedziałam we wrzącej wodzie. Wychyliłam się aby znaleźć najbliższy ręcznik obok mnie. Poczułam miękki, ciepły materiał na mojej skórze. Chwyciłam za szczotkę i zaczęłam delikatnie czesać moje splątane włosy. Po uczesaniu włosy stały się miękkie i gładkie, co pozwoliło mi upiąć je w gruby warkocz.

Ocierając parę na lustrze byłam gotowa by zobaczyć swoje odbicie. Moje ciemnie niebieskie oczy spojrzały na mnie z powrotem. Moja skóra była miękka i blada, a moje długie kasztanowe włosy ułożone były na prawym ramieniu. Druga część mnie wyglądała inaczej. Na boku czoła miałam małe nacięcie, a na dolnej wardze zauważyłam fioletowego siniaka, który zaczął tworzyć się na boku mojej twarzy. Ale nawet patrząc na siebie w lustrze, wiedziałam, że już nigdy nie będę taka sama. Nie mogłam znieść już patrzenia na siebie, więc odwróciłam się tyłem do lustra i podeszłam do mojej szafy, chwyciłam białą za dużą koszulę i bieliznę. Na chwilę odłożyłam ubrania i spojrzałam na zdjęcie, na mojej komodzie, na którym ja i on byliśmy razem. Jedno zdjęcie było ze mną na jego barkach. Kolejne zdjęcie na którym się całujemy. A jeszcze jedno na którym byliśmy na plaży, reszta zdjęć z plaży została w albumie.  Zdjęcie, które nęka mnie najbardziej to te, na którym objął mnie swoimi muskularnymi ramionami. Biorąc ten obraz, rzuciłam nim o podłogę. Po usłyszeniu dźwięku tłuczonego szkła zaczęłam wariować. Zaczęłam rwać na kawałki wszystkie nasze wspólne zdjęcia, upewniając się, że jego twarz jest nie do poznania. Wyrzuciłam zegarek Michael'a Kros'a który miałam mu dać na naszą dwumiesięczną rocznicę. Jego czapka, jego koszulka piłkarska, jego naszyjnik i wszystkie notatki, które pisaliśmy do siebie podczas lekcji, trafiły do kosza. Tylko pięć minut zajęło mi wyrzucenie wszystkiego co było jego. Chwyciłam mój kosz na śmieci i podeszłam do moich drzwi, aby to wszystko wyrzucić, gdy wychodziłam z pokoju nadepnęłam na rozbite szkło. Starałam się mocno, by nie krzyczeć z bólu, ale mój głos odmówił. Obawiając się tego, że obudziłam moją mamę, szybko wstałam i wskoczyłam na moją prawą nogę, starając się ukryć to wszystko, ale po paru sekundach moja mama stała już obok moich drzwi.
- Cholera... - Cicho zaklęłam.
- Carter! Co się stało? Wszystko w porządku? - Stała obok trzymając mnie.
- T-tak wszystko w porządku, to tylko małe nieszczęście, nie martw się.
- Małe nieszczęście? Carter! Twoja stopa krwawi, a dlaczego wrzuciłaś rzeczy Trevora do kosza? O mój boże! Dlaczego twój policzek jest fioletowy? Carter Noel! Co tu się dzieje? - Myślałam, że mogę zatrzymać to wszystko dla siebie, ale wybuchłam płaczem tuż przed moją mamą. Spadłam na podłogę, złapałam się kosza na śmieci i rzuciłam się do drzwi rozrzucając wszystko. Moja mama trzymała mnie mocno w objęciach, w tym momencie poczułam, że jestem bezpieczna. - Carter, proszę opowiedz mi, co stało się tej nocy? - Z jej jasnoniebieskich oczu popłynęło parę łez.
- T-T-Trevor, on próbował... - Nie musiałam, nawet dokańczać zdania, ponieważ moja mama wiedziała od razu o co mi chodzi.

__________________________________________________________________________

Od dzisiaj zaczynamy tłumaczyć to opowiadanie. Jesteśmy w miarę dobre z angielskiego, ale nie na tyle, aby nasze tłumaczenie było bezbłędne. Mamy nadzieję, że nie będziecie mieli o to do nas pretensji, bo naprawdę bardzo się staramy. :)

Link do oryginału: Unbroken



Obserwatorzy